Wielu z nas zdążyło już zapomnieć o deszczach, które nazywało się trzydniówkami. Przez ostatnie lata obserwowaliśmy głównie przelotne deszcze lub burze. Nagłe i intensywne opady deszczu powodowały, że większość wody spływała w niżej położone miejsca i nie można było mówić o
nawilgotnieniu gleby. Dowiedz się jakie zjawiska obserwowaliśmy w 2017 roku i jakie były ich skutki na plantacjach.
Sezon 2017, który wśród wielu anomalii pogodowych takich jak przymrozki i gradobicia przyniósł również obfite deszcze. Średnia roczna suma opadów w naszym kraju wach się w granicach 550-560 mm, pomijając pomorze i góry, gdzie opady są większe. W minionym sezonie opady były grubo powyżej tej średniej. We wszystkich lokalizacjach centralnej Polski suma opadów przekroczyła 800 mm, a w niektórych miejscach zbliżyła się nawet do 1000 mm. Ta niespotykana sytuacja zaskoczyła wielu sadowników. Zalane plantacje i woda wylewająca się z rowów melioracyjnych stały się widokiem codziennym.
Sucha wiosna?
Nie należy jednak zapominać o tym co działo się wiosną. Zima z bardzo małą ilością śniegu spowodowała, że po raz kolejny w wiosnę wkroczyliśmy z
deficytem wody w glebie. Sytuacja ta pogłębiała się praktycznie do końca czerwca. Najbardziej ucierpiały pod tym względem płytko korzeniące się
rośliny jagodowe, takie jak truskawka czy malina. Chociaż woda wciąż znajdowała się w glebie to była ona zbyt głęboko by być dostępną dla roślin. Plantacje nienawadniane miały ogromne problemy z wykarmieniem dorastających owoców.
Wydawałoby się, że duże drzewa jabłoni czy wiśni poradzą sobie doskonale z niedostatkiem wody, gdyż głęboko się korzenią. Jednakże czas od kwitnienia do połowy czerwca to dla roślin czas największych wyzwań. To wtedy zachodzą najintensywniejsze
podziały komórkowe w zawiązkach owoców i czas ten jest decydujący w uzyskaniu późniejszego plonu wysokiej jakości.
Chociaż opadów w roku 2017 było pod dostatkiem, to pojawiły się w nieodpowiednim czasie i mimo tak mokrego roku stosowanie nawodnienia i fertygacji było korzystne, a w wielu przypadkach wręcz konieczne.
Składniki pokarmowe w glebie
Pamiętać należy również, że wysokie opady jesienią spowodowały w wielu miejscach
wypłukanie składników pokarmowych z gleby, a w skrajnych przypadkach doprowadziły do
zaduszenia systemu korzeniowego z powodu zalania gleby.
W takich wypadkach niezbędna jest analiza gleby, by kontrolować zachodzące w niej zmiany. Warto również zastanowić się nad podaniem do gleby kwasów humusowych np. w postaci Rosahumusu lub obornika granulowanego Petro. Pozwolą one na regenerację zalanej gleby przed kolejnym sezonem wegetacyjnym.
Przed sezonem 2018
Początek tego sezonu jest całkowicie odmienny od tego co miało miejsce w 2017 roku. Puki co w glebie jest dużo wody i nikt nie myśli o nawadnianiu. Wszystko jednak może się zmienić i warto zadbać o to, by instalacja nawodnieniowa była sprawna od samej wiosny.
Michał Malicki